30.10.2012




imbir,
cytryna,
pomarańcze,
goździki,
miód,
cynamon 
i gorąca woda.

spokój.




23.10.2012







moje oczy stają się tak bardzo zielone kiedy płaczę...










niektórzy najwyraźniej lubią się pogrążać...
ja tymczasem postanowiłam umeblować sobie w głowie.








22.10.2012






everything happens for a reason.
a zrozumienie... ono przychodzi z czasem.






19.10.2012




one life. focus.

[ i would give all this and heaven too
if only for a moment that i could just understand ]





uwielbiam ścigać się ze słońcem, zakładać okulary w ostatniej chwili, zanim pierwszy promień wpadnie prosto w moje oko. jeszcze wczoraj liści było więcej... więcej nad Tobą, mniej pod stopami. po raz pierwszy nie przechodzi mnie dreszcz na myśl o zimie. jakby jesień miała trwać wiecznie... albo przynajmniej aż do wiosny.



18.10.2012




powinni ostrzegać już na okładce:
"zbytnie podobieństwo do Cortazara 
przywoła wspomnienia bolesne"









Przez ostatnie 25 minut miałam absolutny burdel myślowy. Spędzić godzinę w księgarni, to nie wyczyn. Oglądać grzbiety, czytać tytuły, opisy, zakończenia, niektóre książki trzymając w dłoniach dziesięć razy. Jedne wołają, inne nie, jedne wołają nadal, gdy stają się bliższe, inne odtrącam. Wybieram cztery, kupuję. Idę do domu. W połowie drogi zaczynam czytać jedną z nich. Wciąga. Zdaje się być napisana idealnie dla mnie. Zatrzymuję się, wchodzę do sklepu. Powtarzam w głowie „strona 115”. Każdy wybór ma znaczenie, dlatego błądzę, wzrokiem i nogami, po sklepie. Surówki, parówki, jogurty. Kupuję duży wiśniowy jogurt (cześć tato), dużą puszkę ananasa w plastrach i płyn do mycia naczyń. Lubię sobie czasem udowadniać, że jestem kretynką. Idę do domu. Słońce. W głowie śmiech i czekolada z orzechami. Sio! Słyszę swój oddech, skrzypienie torby, brzęczące kolczyki. Wkurza mnie to. Wchodzę do bloku, do windy, kładę wszystko na ziemi i długo czekam, zanim wcisnę 13. Dłonie mi się trzęsą, trzęsę się od środka, wszystko mnie irytuje.  Brak cukru (cześć mamo). Klucz w zamku. Strona 115. Otwórz się, do cholery. Strona 115. W domu jest pomarańczowo i pachnie pierogami. Stawiam jogurt przy laptopie, po chwili jogurtu już nie ma. Kolczyki denerwują mnie nadal, ale ręce zbyt się trzęsą, by je zdjąć. Połowa dnia. Dziwnego dnia. Mojego dnia. Strona 115, kolejne wybory. Codziennie wstawałabym przed szóstą, gdybym miała na to siły.


13.10.2012






you give me 
something

this could be
nothing

but i'm willing to
give it a try.













10.10.2012





pytania, na które lepiej nie znać odpowiedzi
przykre stwierdzenia, przykre fakty

przychodzi jesień,
czas na depresję
.










stara panna / najszybszy człowiek na facebooku
<skaczemy pod sufit, hop hop hop>








przepis na życie.




4.10.2012



.












A.N. : chcę stanąć przed Twoim obiektywem. kto mi zrobi lepsze zdjęcia niż Ty? 

D.D. : jesteś najbardziej bezinteresowną osobą jaką znam.

K.B. : chcę kiedyś focić tak dobrze, jak Ty!




wierzycie we mnie bardziej,
niż ja sama w siebie.

dziękuję.











plany na jesień?
zdać, mieć, zdobyć.




1.10.2012



please prove you're not a robot.


// jak tak się zaczyna
październik
to ja dziękuję.